poniedziałek, 19 listopada 2012

Zawieszenie

Cześć, jak widzicie blog jest zawieszony, na czas nieokreślony. Bardzo dziękuję za komentarze z waszej strony ;) Powrócimy do pisania gdy będzie ich... po prostu więcej. Czujemy się jakbyśmy pisały same dla siebie gdy wy nie komentujecie. A mimo wszystko MASIVE THANK YOU za wejścia i komentarze ! Kocham was ! ;) :D
Wasza Susi ( Zuzanna..)

czwartek, 11 października 2012

INFO

Cześć kochani. Bardzo się na was zawiodłam. Na początku komentowaliście a teraz ? Kompletnie nic. Nie wiem czy ktokolwiek jeszcze czyta tego bloga . Naprawdę przykro mi pisać rozdziały wiedząc że pod nim nie będzie ani jednego komentarza. No cóż . Daję wam szanse na poprawę. Jeśli pod rozdziałem 10 nie będzie min. 10 komentarzy zawieszamy blog na czas nieokreślony. Macie czas do końca tygodnia. To brzmi trochę jak szantaż ale to jest zwykła prośba bo tak bardzo nam na tym zależy. To jak dacie rady

10 kom w tydzień pod rozdziałem 10= nowy rozdział. 

Susi Xx
 

sobota, 6 października 2012

DZIESIĘĆ

 Zayn
-No zaproś ją ! - Krzyczeli w moją stronę  chłopacy.
- Ale przecież znacie ją w wiecie że się nie zgodzi ! Ona nas nienawidzi zrozumcie to wreszcie ! - Wykrzyczałem w ich stronę. Chcieli żebym zaprosił Mitchie, ale ja wiem że ona nas po prostu nie lubi i się nie zgodzi a jeśli się już zgodzi to będzie miała zły humor i będzie się na nas wyżywać.
- Ale chociaż spróbuj , no weeź stary. Przecież wiemy że ci na niej zależy. - Powiedział Niall a ja spuściłem wzrok. To co powiedział to prawda , zależy mi na niej i to cholernie zależy.
- Ale czemu ja ?
- Bo tylko ty masz jej numer.
- Ehh... No dobra spróbuję.- Powiedziałem a chłopcy zaczęli skakać i cieszyć  się jak głupi.
- Ale ja po nią jadę!- Wtrącił się Harry a ja skróciłem go wzrokiem.- No weźcie może uda mi się pogadać z nią normalnie.
- Dobra jeśli w ogóle się zgodzi to po nią pojedziesz. - Odpowiedziałem i wywróciłem teatralnie oczami po czym się uśmiechnąłem.


Mitchie
Avalon opowiedziała mi o jej śnie. Był on jakiś dziwny ale nie wnikam. Była niedziela. Siedziałam sama w domu bo Avalon gdzieś wyszła. Nagle dostałam sms z treścią " Może wpadłabyś dziś do nas? Zayn Xx". Skąd on ma mój numer ? Pewnie podałam mu go na jakiejś imprezie z której nic nie pamiętam. Ehh... Czemu oni mnie polubili? Czemu akurat mnie?!  Pomyślałam chwile i doszłam do wniosku że to dobry pomysł żebym tam wpadła. Nie mam nic ciekawszego do roboty, a chłopcy są nawet... Mili? Chyba tak mogę to nazwać. Odpisałam mu " Jasne , zaraz zamówię taksówkę i już u was jestem Xx "  Ubrałam Buty i poczułam wibrację w telefonie. Przyszedł mi SMS od Zayna " Masz nic nie zamawiać, Harry już po ciebie jedzie. Czekaj cierpliwie :) Xx " Uśmiechnęłam się sama do siebie i wyszłam przed nasz dom. Nie musiałam długo czekać. Lada moment zjawił się czarny van . Wsiadłam do niego mówiąc tylko krótkie "hej"  i odjechaliśmy.
-Ciesze się że zgodziłaś się nas odwiedzić. - Harry uśmiechnął się . Nie odpowiedziałam tylko odwzajemniłam jego gest. - Co będziesz chciała robić?
- A co proponujecie ?
- Może pooglądamy jakieś filmy czy coś . Co ty na to?
- Jestem za- Odpowiedziałam ciągle uśmiechnięta. Nagle w radiu puścili  Guns N' Roses- November Rain  To była piękna piosenka. Ja i Harry nie mogliśmy powstrzymać się od śpiewania. Zrobiliśmy taki duet który wyszedł nam nawet ładnie.
- Pięknie śpiewasz. - Pochwalił mnie Harry a ja czułam że się rumienie.
-Dziękuję ty też- Odpowiedziałam i uśmiechnęłam się szeroko. Teraz szło Young Science -Child Murray. Zaczęliśmy śpiewać na całego. Po chwili nasze śpiewanie zamieniło się w coś w stylu beku małego dziecka łączony z naszym śmiechem.
Piosenka się skończyła i znaleźliśmy się pod domem chłopaków. Wysiadłam i szłam za Harrym. Znalazłam się w domu chłopaków. Skierowaliśmy się ku salonu .
- Cześć chłopcy - powiedziałam przyjaźnie a oni ? popatrzyli się na mnie ze zdziwieniem. Ale to w sumie normalne nie zawsze zachowuję się jak małolata która jest chamska, arogancka i nie chce z nikim kontaktu. Szczerze mówiąc miałam tego dość.
-Cześć- odpowiedzieli równo po jakimś czasie.
- Wy zawsze tak robicie ?- Zaśmiałam się.
- Nie - Zaprzeczyli znowu wszyscy razem a ja wybuchłam jeszcze większym śmiechem.
- Ustaliliśmy z Harrym że będziemy oglądać dzisiaj filmy. Co wy na to?- Uśmiechnęłam sie do Harrego i usiadłam obok Louisa i Zayna.- Może jakiś Horror ?
- Jasne. Może "Droga bez powrotu 4 " ?- Zaproponował Louis.
- Jestem za - odpowiedziałam i Liam włączył film.
Był straszny więc co chwilę wtulałam się w Zayna lub Louisa. Nawet nie wiem kiedy usnęłam.



poniedziałek, 24 września 2012

DZIEWIĘĆ



AVALON

Przekręciłam się na bok. Poczułam zimne dreszcze na swoim ciele. Próbowałam otworzyć oczy , ale zaraz sobie przypomniałam ,że lepiej nie widzieć tego koszmaru , który ma zdarzyć się za chwilę. Po chwili jednak je otworzyłam. To co zobaczyłam , ani trochę mnie nie zdziwiło. Ciemne , zimne i straszne miejsce w którym spędziłam ostatnią noc. Wzdrygnęłam się na samą myśl o tym. Drzwi zaczęły się lekko otwierać a ja w swoich myślach prosiłam jedynie o wolność , którą mi zabraną. W drzwiach stał jakiś chłopak , dość młody. Uśmiechnął się do mnie , a ja próbowałam powtórzyć jego czyn jednak wcale mi to nie wyszło. Bardziej to przypomniało grymas, jak po zjedzeniu czegoś kwaśnego.
 - Ubieraj się. – powiedział chrypkim głos po chwili rzucił mi moje ubrania. Pospiesznie się ubrałam. Starałam ogarnąć  co się dzieje. Jednak w moich oczach , jak i głowie można ujrzeć strach i przerażenie . Najgorsze jest to ,że nie wiadomo co się za chwilę wydarzy.
- Wyłaź. – poczułam ,że ktoś mnie popycha. Takim o  sposobem znalazłam się w Sali , którą widziałam jaką pierwszą jak weszłam do tego budynku. W korytarzu nie było nikogo. Chyba ten facio ma teraz straż. Patrzył na mnie uważnie a ja starałam się jakoś opanować. Avalon ogarnij się. Uciekaj ! Ruchem głowy wskazał na drzwi wejściowe , a ja bez chwili wahania wybiegłam z budynku. Obejrzałam się kilka razy za sobą , a potem przyspieszyłam . Biegłam i płakałam , a przy tym strasznie się trząsam.  Do teraz nie mogę uwierzyć , gdzie przed chwilą byłam. To był jakiś obłęd. Po prostu koszmar. Avalon Brown brzydzę się ciebie. Sama z własnej chęci tam weszłam , więc nie powinnam się obrażać ani nic z tych rzeczy. Sama się tam znalazłam bo bałam się własnych starych. Jestem głupia i tyle. Nie doceniałam tego co mam , a teraz znalazłam się tam. Dobrze ,że teraz jestem wolna. Pierwszy raz zobaczyłam jak ważne jest mieć w życiu szczęście. Kocham cię Boże ! Dziękuje ,że dałeś mi kolejną szansę. ! Wypowiedziałam te słowa do nieba. Lekko się uśmiechnęłam , biegłam.  Dotarłam aż pod sam dom chłopaków. Okryłam się bardziej bluzą . Wytarłam zaczerwieniałe policzki i powieki.
- Koszmar. – powiedział Niall gdy skończyłam swoją historię. Wszyscy patrzyli się na mnie jak na zjawę. Jakby bali się mnie bardziej zranić.
-  Nadal nie rozumiem jednego , czemu on to zrobił. – powiedział Liam i zaczął się bardziej zastanawiać.
- Nic i Josh już tutaj jadą. – powiedziała Mitchie , przysiadła się do nos. Zayn dostarczył Mie ciepłej herbaty i rosołu. Z chęcią zjadłam.
- Połóż się , pewnie jesteś wyczerpana. – powiedział Lou , nałożył na mnie kołdrę.
- Tak zrobię.  – powiedziałam , pocałowałam każdego chłopaka w policzek i poszłam się położyć do jakiegoś łóżka
                                                               ~ * ~
Otworzyłam oczy. Spojrzałam na pomieszczenie , w którym się teraz znajdują. Kilka razy zlustrowałam je wzrokiem. W końcu stwierdziłam ,że to sala szpitalna a na łóżku śpi Liam. Więc to był sen. Koszmar. Jeszcze kilka razy popatrzyłam się uważnie. Koło mnie znajdywała się Mitchie i reszta chłopaków.
- Co się stało strasznie krzyczałaś i się kręciłaś. – powiedział Harry gdy już zobaczył , że już nie śpię
- Miałam zły sen.
- To się dało zauważyć.
- Śniło mi się ,że nasi starzy mieli tutaj przyjechać  - spojrzałam na Mitchie – zaczęłyśmy gdzieś biec natrafiłyśmy do jakiegoś klubu. Ty uciekłaś a mnie no złapali i chcieli wywieźć do burdelu. Na szczęście jeden chłopak mnie uwolnił. – powiedziałam
- To był Real. – powiedział Lou patrząc na mnie dziwnie
- Nie , ale przecież. Ja spałam i się obudziłam i no… - wskazałam na Liama
- Znowu trawił do szpitala i znowu z twojej winy. – powiedział Zayn – i tym razem umarł. – złożył ręce jak do modlitwy a ja wybuchnęłam płaczem.

                                                                       ~* ~

- Avalon ! Avalon !! Brown !!!! – zobaczyłam nad sobą Mitchie.
- Więc teraz już nie śpię. – uszczypnęłam się. – Ałł. Nie nie śpię.
- Co się z tobą dzieje ?
-Nie uprawiałyśmy seksu z kim popadnie w jakimś klubie ?
- Nie.
- Nie uciekłam z burdelu.
- Nawet tam nie byłaś.
- Nasi starzy są w Ameryce ?
- Tak , dalej są i nie mają wcale zamiaru przyjeżdżać.
- Liam nie umarł ?
- No coś ty , kompletnie oszalałaś.
- To był sen.
- Tak.
- Na pewno.
- Tak sądzę.
Wybrałam numer rodziców. Przeprosiłam ich i wyznałam wszystko. Jak zwykle mi wybaczyli. Cieszę się. Zadzwoniłam do chłopaków powiedziałam ,że ich nie lubię ale musiałam to zrobić. Zadzwoniłam do mojego eks chłopaka , powiedziałam ,że go kocham jak mojego byłego chłopaka. Cieszę się ,że to były tylko dwa koszmary a nie dwa realium. 

_________________________________________________

hahahahahahhahah ! Ale waz wrobiłyśmy wszystko co tam jest napisane to jest tylko sen . Buhahahhahah !
Verson ♥


środa, 22 sierpnia 2012

OSIEM

... Oczami Mitchie...
Uciekałam pół nago, zalana łzami i z wyrzutami sumienia przez środek miasta. Ludzie dziwnie na mnie patrzyli ale żaden nie zaproponował pomocy. Dobiegłam przed nasz budynek . W naszym obecnym mieszkaniu znajdowali się rodzice ale przecież nie mogłam im się tak pokazać, prawili by mi kazania i już nigdy więcej nie puścili na takie wakacje. Pomyślałam że mogłabym pójść do chłopaków. To nie najlepszy pomysł ale nie mam wyboru . Zapukałam do drzwi raz, potem drugi ale zaraz waliłam w nie jak opętana. Sama jeszcze do końca nie wiem co się ze mną wydarzyło. Wiem tylko tyle że moja przyjaciółka tam została i muszę jej pomóc.
- Już idę !- Usłyszałam. Drzwi otworzyły się i zobaczyłam w nich sylwetkę Zayna. Rzuciłam się na niego cała we łzach. Wziął mnie na ręce i zaniósł do salonu. - Co się stało?, Gdzie Avalon?- Zaczęłam coś tam stękać i jeszcze bardziej wtuliłam się w sylwetkę pochylającego się nade mną mulata.
 Do pokoju weszli pozostali chłopcy. Gdy mnie zobaczyli od razu do mnie podeszli i zaczęli mnie wypytywać. Opowiedziałam im wszystko.
- Musimy iść jej szukać.- powiedziałam na koniec.
- Niall , Liam i Louis wy jedziecie do tego klubu jej szukać. Ja Z Harrym zostaniemy. - Powiedział Zayn.
- Ale ja też chce jechać ! Ja muszę !- Wykrzyczałam.
- Nie Mitchie ty zostajesz. Jesteś za bardzo wykończona psychicznie i fizycznie żeby z nami jechać. Nie martw się znajdziemy ją. - Zgodziłam się . Chłopcy założyli buty i wyszli a ja z Zaynem i Harrym zostałam.
Chłopcy przynieśli mi jakieś ubrania ( czyt. Krótkie szorty i długi t-shirt. ). Poszłam do łazienki i założyłam je.
- Mogę tu nocować ?- Spytałam wychodząc już trochę uspokojona tą sytuacją. Chłopcy na mnie spojrzeli - Nie chce żeby rodzice o czym kolwiek wiedzieli.
- Jasne że możesz- Zayn podszedł przytulił mnie i ucałował w czoło po czym wyszeptał - Pokaże ci gdzie będziesz spała. - Poszedł schodami na górę a ja za nim. Doszliśmy do ładnie wystrojonego małego pokoju jak mniemam to był pokój gościnny ponieważ oprócz łóżka komód i pustych szaf nic tam nie było.
- Dziękuję.- Wymusiłam jeden smutny uśmiech.
- Nie ma za co. - on również się uśmiechnął- Zaraz zrobimy kolację i cię zawołamy Dobrze?- Pokiwałam tylko głową a on wyszedł.
Położyłam się na łóżku i od razu w mojej głowie pojawiło się miliony czarnych scenariuszy na temat Avalon. A co jeśli ja nie znajdą ? Jak ją gdzieś wywiozą ? Jak Ktoś ją zabije ? Jak ktoś ją zgwałci, zajdzie w ciąże i będzie zmuszona wychowywać dziecko z tym typem ? Nie ! Nie mogę tak myśleć. Avalon z tego wyjdzie, na pewno. Wzięłam telefon do ręki i zadzwoniłam do Nicka i Brada. Opowiedziałam im o wszystkim. Powiedzieli że biorą bilet na najbliższy samolot do Londynu i pomogą w poszukiwaniach.


... Oczami Liama...
To co powiedziała Mitchie na serio mnie zaskoczyło. Może i te dziewczyny nigdy nie mają sumienia ( no przynajmniej Avalon, Mitchie wygląda na spokojniejszą ) ale nie należała im się taka kara . Dojechaliśmy do klubu zwanego potocznie burdelem. Porozchodziliśmy się na wszystkie strony. Podszedłem do stolika  gdzie jakaś pani siedziała i widocznie zbierała zamówienia.
- Ja chciałbym Z Avalon Brown. - Kobieta popatrzyła się na mnie ze zdziwieniem widocznie była zaskoczona że znam nazwy pracowników.- Kolega mówił że jest dobra
- Ach tak- powiedziała i zaczęła grzebać w książeczce. - Niestety pani Avalon jest zajęta.
- A kiedy będzie wolna?
- Niestety nigdy, jutro ją wywozimy.
- Jak to wywozicie? ale gdzie ? kiedy wróci ?- zacząłem pytać cholernie zdziwiony.
- Za granice. Wróci gdy będzie już nie potrzebna - Uśmiechnęła się chytrze- Może chce pan kogoś innego?
- Nie dziękuję - powiedziałem i odeszłem . Zacząłem otwierać każde drzwi które napotkałem na drodze i były otwarte.  W żadnym pomieszczeniu jej nie było . Zobaczytłem przy drzwiach wyjściowych Nialla i Harrego. Opowiedziałem wszystko.  Postanowiliśmy powiadomić policje. Wróciliśmy do domu.

... Oczami Mitchie...
Chłopcy zawołali mnie. Gdy zeszłam na dół byli już wszyscy. Panowała niezręczna cisza. Wszyscy Zajadali swój posiłek w spokoju . Gdy zjadłam podeszłam do Liama i spytałam
- Wiecie coś ?
- Nie mogliśmy jej znaleźć i ...- zastanowił się chyba czy mi powiedzieć - i jutro ją wywożą.
Nogi się pode mną  ugięły. Czułam jak łzy leciały po moich policzkach. upadłam na kanape. Harry podszedł i mnie mocno przytulił.
- Nic jej nie będzie. Policja jej już szuka.- wyszeptał mi do ucha.
Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

*************

Hej ! ;*  Tak bardzo was proszę komentujcie ;3 Może dobijecie do 15? Pliss dla nas ^^ Mi się rozdził średnio podoba ale pisało mi sie go szybko i swobodnie więc jest ok ;)

Pozdrawiam Susi ( Zuzanna) I zapraszam na moje blogi :)

sobota, 11 sierpnia 2012

SIEDEM

... Oczami Avalon ...

Dobra przyznaję się trochę narozrabiałam. Ale sam tego chciał. Udaje mojego wielkiego przyjaciela a potem okazuję się ,że to był zakład. Nie jestem jakąś zabawką , którą można wygrać w jakieś durnej grze dla dzieci. Jestem człowiekiem ja żyję. Hello! Musiał za to zapłać. Co najmniej wie z kim się zadaję. Odwiedzałam go w szpitalu bo tak wypada ale nic więcej. No może trochę przejęłam się tym faktem ale nie aż tak. Chłopak już od kilku dni jest w domu. Czyli poszło gładko.  Postanowiłam że teraz nie będzie tak łatwo. Musi się postarać abym znowu z nim normalnie rozmawiała. Od naszego przyjazdu do Londynu minął tydzień. Już zdążyłam poznać tą piątkę dziwaków. Uwaga! Moja opinia wciąż została nie naruszona. Już od kilku dni  z Mitchie ich śledzimy. Musiałam jej jakoś wytłumaczyć , że nie warto się z nimi zadawać. Dziewczyna chciała poznać bliżej tego czarnucha. Przejrzała na oczy. On nie jest dla niej. Kupił jej kilka kwiatków za marne grosze i tyle. O nas trzeba się bardziej postarać. Nawet wyrobiłam własne zdanie. Liam to zdradliwy chłopak. Zakłada się o dziewczyny i myśli że wszystko mu wolne. A teraz gdy wylądował w szpitalu to każdego wykorzystuje. Zayn kupuje jakieś tanie rzeczy i myśli że dziewczyny na to polecą. Podrywacz. Harry to jakiś zboczuch. Myśli o nie przyzwoitych rzeczach. Chociaż uwielbiam z nim się w to bawić. Innych miny są bezcenne. Louis przespałam się już nim kilka razy. Tak dla zabawy. I może będzie więcej. Ale po za tym nic do niego nie czuję. Nialla z chłopakiem da się pogadać i chyba jest najlepszy z nich.

- Gorąco. Idziemy na lody ? - zapytałam
- O czym ty myślisz ? - zapytał Harry
- Jeżeli o tym o czym ty myślisz to możemy teraz. - odpowiedziałam chytrze
- Ale ty stawiasz.
- Ok.
Odwróciliśmy się i poszliśmy gdzieś za budynek. Inni mieli miny typu WTF. Ale mamy z nich ubaw. Gdy tamci już nie patrzyli poszliśmy do budki z lodami.

Gdy wrócliśmy wszycy jakby posmutnieli.
- Co się stało ? - zapytałam
- Nasi starzy.- zaczęła Mitchie
- Co kurwa ?
- Są tutaj.
- Nara ludzie. Mitchie zmywamy się.

Zaczęłyśmy uciekać na drugi koniec miasta. Zajęło nam to kilka godzin. Jest już zdrowo po północy. Jestem ciemno i chicho. Zauważyłyśmy jakiś klub. Od razu do niego wstąpiłyśmy.

- To nie jest klub dla dzieci. - powiedział jakiś gość
- Wiemy chcemy się zabawić. - odpowiedziała Mitchie
- Zapraszam tam .- wskazał na rurę

Zaczęła się zabawa. Jestem strasznie zmęczona. Kurde. Nie mam czasu na takie rzeczy.

- A ty pójdziesz ze mną. - powiedział jakiś staruch

Doszliśmy do jakiegoś pokoju. Zamknął drzwi na klucz. Przewalił mnie na łóżko. Zaczął się nie bezpiecznie zbliżać.  Ja się boje. Pierwszy raz w swoim życiu. Naprawdę. Położył się na mnie. Najpierw zdjął swoją koszulę.  Zaczęłam się trząść. Mężczyzna zdjął już swoje spodnie. Doszedł do swojej bielizny. Zasłoniłam od ruchowo oczy.

- Wiem że chcesz. - powiedział
- Nie. - krzyknęłam

Zaczął mnie dotykać i całować. Zdejmował moje ubrania. Zaczęłam mu się wyrywać. Ale on trzymał mnie mocno. Zdjął już mój stanik. Dochodził do majtek. Zostałam naga. Jego ręce błądziły po moim nagim ciele.  Zaczął mnie całować gdzie się da. Wszedł we mnie.

- Mitchie ! Pomocy ! Pomocy ! - krzyczałam i płakałam równocześnie
- Nikt cię nie słyszy.

Drzwi się otworzyły. Do pokoju weszła jakaś kobieta. Gdy nas zobaczyła od razu wyszła.  Mężczyzna ruszał się do przodu i do tyłu. Włożył swoje przyrodzenie do mojego gardła. Znowu wszedł we mnie. I tak cały czas. Do rana. Gdy skończył zawiązał mi przepaskę na oczy a moją rękę przypiął kajdankami.

- Jutro znowu to powtórzymy. Jedzenie dostaniesz w południe. Tak codziennie. Potem zbiorowy. A za dwa tygodnie wywozimy cię. Twoja koleżanka uciekła więc ty za to zapłacisz.

Drzwi się zamknęły. Usłyszał że ktoś wchodzi.

!!!!Dzieci proszone są o odejście od monitora treść mocno erotyczna +18 !!!!
 Zaczął delikatnie masować moją kobiecość doprowadzając do coraz to większego podniecenia u obu stron.  Uśmiechnął się i nachylił nade mną przelotnie całując w usta i wędrując do czułego punktu. Delikatnie całował podniecał najmocniej jak potrafił. Jęczałam z rozkoszy. Poczułam falę dreszczy przechodzącą przez ciało. Zaczęłam obdarowywać go swoimi sokami. Zaczął znów wracać w górę całował podbrzusze, piersi, dekolt, szyję  i znów powrócił do ust. Całował namiętnie. Jego przyrodzenie dotykało mnie, czułam jak się unosi. Odsunęłam go od siebie 
  poczułam jak gwałtownie wchodzi we mnie. Poczułam go w sobie, tak dawno tego nie czułam, cicho jęknęłam z podniecenia. sprawiło mu to frajdę. Zaczął we mnie wchodzić i wychodzić za każdym razem bardziej zdecydowanie.  Poczułam jak doszedł. Ten seks był inny niż z tamtym facetem. Jakbym tego chciała a tamtego nie. 

__________________________

Mamy kolejny. 
Zasada 8 komów - 8 rozdział
 http://tell-me-a-lie-one-directionn.blogspot.com/

sobota, 21 lipca 2012

SZEŚĆ

                                                 Niechciany gość 
                     " No tylko jego tu brakowało. Miałam ochotę zamknąć mu drzwi przed nosem"
... Oczami Mitchie...
No to sie ostatnio porobiło. Liam w szpitalu, kto by uwierzył. Z jednej strony trochę mi go szkoda ale z drugiej, bawił się moją przyjaciółką niech ginie. Avalon do niego pojechała nawet nie wiem po co ale jak chce. Siedziałam sama w domu i cholernie mi się nudziło. Zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz. Ooo to Nick co za odmiana.

- Cześć Nick co tam ?
 
- Hej kochana bardzo dobrze.

- Czemu jesteś taki szczęśliwy?

- Bo mam wiadomość- Jestem pewna że tu się uśmiechnął.-Poznałem nową dziewczynę i jesteśmy razem.

 - To szczęścia - burknęłam.

-Dzięki. A ty masz kogoś ?

- No wiesz jest paru takich nawet fajnych kolesi i w ogóle.- Skłamałam. Jest dużo kolesi ale żaden nie fajny.

- To się cieszę. Muszę kończyć Papa.- Rozłączył się.

W środku czułam jakby się coś we mnie gotowało. Byłam o niego ... Zazdrosna ? Chyba tak można to nazwać. Nie wiem czemu w końcu już nie jesteśmy razem. Ale czego ja się mogłam spodziewać, przecież taki chłopak jak on może mieć każdą jaką sobie zapragnie.
Rozłożyłam się na kanapie i nawet nie wiem kiedy zasnęłam.


... Oczami Zayna....
Nie wiem co się ze mną stało. Liam jest chory, leży w szpitalu , może umrzeć a ja nie mogę przestać o niej myśleć. Mowa o Mitchie. O jej zielonych oczach, uśmiechu, dołeczkach w policzkach, czerwonych włosach. To nie możliwe żebym się zakochał, dla mnie coś takiego nie istnieje. Tylko czemu ona mnie tak nie lubi? Czy ja jej coś zrobiłem ?  Wczoraj gadałem z nią nawet ... normalnie ?  Była miła jak na nią.  Wszyscy siedzieli na korytarzu przed salą Liama. Nawet Avalon przyszła co znaczy że Mitchie jest sama w domu. Chyba . Koniec myślenia, muszę działać. Pojadę do niej.


... Oczami Mitchie..
Miałam dziwny sen. Chodziłam w kółko w okół słonia który miał złamaną nogę, nie potrafiłam mu pomóc i patrzyłam jak cierpi. Obudził mnie dzwonek do drzwi. Dziwne, nie spodziewam się gości.  Gdy otworzyłam drzwi zobaczyłam tego chłopaka, mulacika z różą w ręku. No tylko jego to brakowało. Miałam ochotę zamknąć mu drzwi przed nosem ale nie zrobię tego z grzeczności. Muszę w końcu zapamiętać jego imię.

- Em? Co ty tu robisz ....

- Zayn . Jestem Zayn. - Przerwał mi niegrzeczny.

- Tsa, nie ważne. Avalon nie ma jeśli o to ci chodzi. - wymruczałam.

- Nie ja przyszedłem do ciebie. - Podał mi róże - Trzymaj.

- Em, ok dzięki- To mnie Chłopak zdziwił.

Zaprosiłam go do domu.  nie miałam ochoty z nim przebywać, ani też sił żeby go wygonić.
Usiadł na kanapie a ja naprzeciw niego .

- Słuchaj ja ... Chciałem powiedzieć że mi się podobasz- Ło kurwa- I po prostu nie mogę przestać o tobie myśleć i o tej nocy spędzonej z tobą też nie i

- Wyjdź- powiedziałam a on popatrzył na mnie jakby się zdziwił- Wyjdź powiedziałam.

-Ale...

-Tam są drzwi- wskazałam na nie, a on grzecznie wyszedł.

Co ten chłoptaś sobie wyobrażał że przyjdzie da mi jakiś kwiatek i powie mi że wspomina o nocy ze mną a ja padnę mu w ramiona ? Mylił się. Głupia arogancka gwiazdeczka myśli że każdy go kocha.   
Do domy wróciła Avalon. Jest moją najlepszą przyjaciółką ale nie mam siły jej tego opowiadać, może kiedy indziej. Uśmiechnęła się do mnie i poszła do swojego pokoju jakby nigdy nic. Nie dziwie się jej w końcu skrzywdziła człowieka. Może wydaje się bez uczuć ale znam ją i wiem że w środku jest wrażliwa.  Ja również poszłam do swojego pokoju i zasnęłam.

*************
Hej tu ja Susi. Dzisiaj to ja dla was napisałam ;) Zapraszam na mojego osobistego bloga o 1D : http://tell-me-a-lie-o-d.blogspot.com/ ;)  A co do pisania to wyjeżdżam na tydzień może dwa i nie będę mogła pisać ale macie Verson an którą możecie liczyć ;) To buziaki. Xx

8 komentarzy = nowy rozdział ;)

poniedziałek, 16 lipca 2012

PIĘĆ

                        Wygląd mówi wiele . Ale charakter jeszcze więcej.
        '' Już bym wolała chodzić do szkoły niż ich spotykać.''

... Oczami Avalon ...

Kurwa. Kurwa. Kurwa. Myślałam , że ten wyjazd zrobi nam na dobre a tu się okazało ,że cały czas stają nam na drodze jakieś lalusie z gównianego zespołu. Gówno mnie obchodzi czym oni się zajmują i tak są pedałami. Na dokładkę prawdopodobnie noc spędziłam z jakimś lalusiowatym gostkiem. Tego już za wiele.  Już bym wola chodzić do szkoły niż ich spotykać. Czy te życie w końcu się na demną zlituje ? Chyba nie , ale ja nad nim też nie. 

Wyszłam przed dom. Mam nadzieję ,że tutaj będę bezpieczna i nie spotkam żadnego zabieracza tlenu. Wyszłam a tu jak na złość jeden z tych gamoni.
- O widzę ,że się cieszysz.
- Cieszę się. 
- Serio ?
- Nie. 
- Czemu ty i ta twoja koleżanka nas nie lubicie?
- Bo tak chcemy.
- Ty wiesz jak nas raz spotkasz do będziemy cię lękać przez całe twoje życie.
- Ty wiesz , że jak kogoś nie lubię to mogę mu przypieprzyć tak ,że będzie miał znak przez całe życie.
- Dobra ja jestem Liam .
- Dobra widzę , że jesteś za stary na mnie tatusiu. Idź szukaj białych murzynów.
- Nie tatuś tylko Liam. 
-  Dobra Mail.
-  Liam.
- Tatuś.
-Liam.
- Wiesz jesteś fajniejszy niż te psie kupki Liam.
- A ty jak masz na imię gaduło ?
- Avalon.
- Love , love kogo love ?
- Teraz ty zaczynasz . Chcesz się ze mną przejść. 
- Z chęcią Avalon.

Czy to prawda ,że ten kto się czubi ten się lubi ? Liam to fajny chłopa mogę go ostatecznie polubić. Ale nie aż za bardzo. Mam swoje zasady.

Przytuliłam się z nim na pożegnanie. Muszę przyznać , że pachnie nawet nawet. Chłopak poszedł do swoich misiatych koleżków. Zauważyłam ,że wyciągnął do nich rękę tak jakby był to zakład. 


Bez namysłu podeszłam do nich. 


- Co to ? - wskazałam palcem pieniądze
- Założyliśmy się z Liamem. - wyjaśnił chłopak ta kudłaty jak mojej babki paszki
- O to ,że go polubisz. - dodał mulat pewnie przed chwilą tarzał się w gównie dla tego jest taki brązowy
- Ty... skurwielu. - powiedziałam 
Obeszłam wszystkich dookoła. Zauważyłam psią kupę. Wzięłam ją i wysmarowałam nią całą twarz Liama.
- Jeszcze tego pożałujesz. - powiedziałam i poszłam do Mitchie



- Więc co planujesz?  - zapytała gdy skończyłam opowiadać
- Wiesz wpadłam na taki pomysł ,że dać mu to na przeprosiny.
- W jakim to języku ? - wskazała nazwę czekoladek
- W chińskim.
- A co to znaczy?
- Czarne oliwki z robaczkami.
- Fuuu.
- Będzie miał nauczkę.

- Na przeprosiny. - podałam Liamowi czekoladi
- Dziękuje.

Poszłam do swojego domu czekać spokojnie na dalszy przebieg.


... Oczami Liama ...

Wziełęm od dziewczyny czekoladki. Jakaś chińska nazwa. Poczęstowałem wszystkich. Jednak się nie zemściła. Wiedziałam. Po prostu to czułem.

Sięgnąłem po jedną czekoladkę. Wziąłem ją do ust. Przed oczami zobaczyłem ciemność. Upadłem.

... Oczami Avalon...

Ktoś zapukał do drzwi. Otworzyłam. W drzwiach stał szympans.

- Liam jest w szpitalu.- powiedział
- Co mnie to obchodzi ?
- Jakie to były czekoladki ?
- Czarne oliwki z...
- Czarne oliwki ? Oszalałaś ? On jest śmiertelnie na nie uczulony! Może umrzeć !
- Nie wiedziałam.
- To się dowiedziałaś. Jeżeli on umrze to będzie to tylko twoja wina.
- Jadę do niego.

Liam jest w szpitalu. Tylko prze ze mnie. Jestem na miejscu. Na razie nie mogę z nim rozmawiać bo ma operacje. Nie będę czekała. Jadę do domu.

Po drodze zatrzymał mnie ten chłopak z , którym spędziłam ostatnią noc.  Louis. Zaprosiłam go do hotelu. Nie będę wracała do domu.

- Czy my .. no wiesz ?
- Chodzi ci o ostatnia noc ? - zapytał Lous
- Tak.
- Nie . Zwymiotowałaś więc zdjąłem ci ubrania i położyłem cię na łóżku. A że byłem śpiący to położyłem się koło ciebie.
- Czyli nic się nie stało ? Jest dobrze.
- Masz chłopaka ? - zapytał niespodziewanie
- Nie. A ty dziewczynę ?
- Nie.

Zaczęliśmy się do siebie przybliżać. Najpierw delikatnie się pocałowaliśmy. Delikatne całusy przerodziły się w namiętne. Chłopak rękami błądził po moim ciele. Najpierw pozbawił mnie koszulki . Ja nie byłam mu winna. W końcu zostaliśmy w samej bieliźnie. Ona także została zdjęta. Po grze wstępnej zaczęliśmy coś więcej. Znaleźliśmy się w krainie rozkoszy.

Nie wiem czemu to robię ale mi się podoba. On jest taki. Myliłam się. To ,że jest dobry w łóżku nie oznacza , że go polubiłam.

Robiliśmy to kilka godzin. Położyliśmy się na łóżku nadal nie ubrani.

- Podobało ci się ? - zapytał Louis

Nie odpowiedziałam mu. Znowu namiętnie go pocałowałam. Zaczęliśmy robić to co wcześniej.

___________________________

Dzisiaj dodaję ja Verson ( BlueStyles ) cały rozdział.
Zapraszam tylko na swojego bloga.
http://tell-me-a-lie-one-directionn.blogspot.com/

Wprowadzamy zasadę.
5 komentarzy= 6 rozdział

 

niedziela, 15 lipca 2012

CZTERY

                                        Lepiej uważać gdy jest się pijanym.
                              "Zdawałam sobie sprawę co do cholery zrobiłam. "
                                                 Piosenka do rozdziału

 ...Oczami Mitchie...
Obudziłam się po przez słońce które beszczelnie zaświeciło do miejsca w którym spałam. Otwarłam oczy i zobaczyłam zupełnie nie znane mi miejsce. Leżałam w samej koszulce i majtkach w jakiejś sypialni. Obok mnie wcale nie było Avalon. Był jakiś pół nagi chłopak. Zdawałam sobie sprawę co do cholery robiłam. Ale to nie pierwszy raz kiedy przespałam się z jakimś obcym facetem. Zrobiłam to w końcu po pijaku a po pijaku nie panuję nad sobą ani trochę Tylko że teraz jestem w mało znanym mi mieście. Przyglądnęłam się Chłopakowi. Był nawet przystojny. Ja go chyba skądś kojarzę. O matko to ten mulacik z klubu. Wstałam wzięłam ciuchy i poszłam do łazienki gdzie wzięłam prysznic i ubrałam się. Wyszłam z pokoju i na korytarzu zobaczyłam jakąś dziewczynę. Zaraz, zaraz. Czy to jest Avalon ?!  Tak to była ona. Podeszłam do niej.
- Mitchie ty tez?- Wymruczała .
- Niestety. Ale dobrze że się znalazłyśmy .- Uśmiechnęłam się  a ona zrobiła Facepalma.
Wyszłyśmy po cichu z ich domu i Avalon zamówiła taksówkę.  Wróciłyśmy do domu. Żadna z nas nie pamiętała co się stało na tej imprezie. Miałam zamiar zadzwonić do Nika i Brada ale zorientowałam się że nie mam telefonu. Zaczęłam Szukać go jak głupia.
- Zadzwoń do siebie.- Powiedziała mi Avalon i dała swój telefon. Wzięłam go szybko i zrobiłam tak jak kazała. Nie było słychać mojego dzwonka w pomieszczeniu. Miałam się już rozłączyć ale ktoś odebrał.
- Halo- usłyszałam niski głos.
- Ym, nie wiem kim jesteś ani skąd masz mój telefon ale czy mógłbyś mi go wrócić ?
- 14 w parku na Liengiitch stret ( nazwa wymyślona, nie znam Londynu.).- odpowiedział i się rozłączył.
jest już w pół do 14 więc nie miałam dużo czasu. Przebrałam się, zjadłam i wyszłam. Nie wiedziałam kogo mogę się spodziewać w końcu Londyn to duże miasto. Doszłam do parku i usiadłam na ławce. Przede mną stanął jakiś facet w czarnych okularach i kapturze. nieco się przestraszyłam. Ale gdy ściągnął okulary doskonale rozpoznałam tę twarz To znowu ten gościu.
- Mam twój telefon- powiedział.
- Tak wiem. Czy możesz mi go zwrócić?
- Nie tak prędko. Najpierw mi trochę o sobie opowiedz.- Uśmiechnął się chytro i usiadł koło mnie.
- Ymm.. Ok.. - Popatrzyłam się na niego dziwnie. W sumie to czemu nie ? i tak się już pewnie nigdy nie spotkamy- A co chcesz wiedzieć ?
- Jak masz na imię, ile masz lat, skąd się wzięłaś w Londynie i skąd jesteś.?
-Mam na imię Mitchie, mam  17 lat , przyleciałam do Londynu na wakacje z przyjaciółką i jestem z Polski. A ty?
- Mitchie? Ładne imię - uśmiechnął się -  A ja jestem Zayn mam 19 lat, mieszkam w Londynie i pochodzę Z Brad Ford. Może mnie gdzieś już widziałaś ? To dlatego że jestem jednym z członków grupy One Direction.
- Nie kojarzę zespołu. No to skoro już o mnie wszystko wiesz ja o tobie też  to może dasz mi ten telefon ?
- No nie wiem...
- Ja mówię serio Oddawaj telefon.- wstałam i wyciągnęłam rękę po telefon a on posłusznie mi go dał. Odwróciłam się i poszłam w stronę domu.
- Może sie jeszcze kiedyś spotkamy ?- Krzyknął za mną ale ja zignorowałam pytanie. Rozmawiało mi sie z nim nawet fajnie ale to tylko pozory. Znam takich jak on. Głupie gwiazdunie. Wróciłam Do domu i położyłam się na kanapie. Avalon robiła coś w swoim pokoju więc byłam sama.  Nie chciało mi sie nic robić więc po prostu włączyłam tv na piosenkach i zasnęłam.

****************
Hej tu Susi ;) To ja pisałam cały rozdział. Specjalnie dla was z okazji urodzin ;) Mam nadzieję że sie wam spodoba buziaki xx

sobota, 23 czerwca 2012

TRZY

                                            Wygląd to nie wszystko.   
                                                                                                                                                                    ,, W ciągu 2 dni spotkałam 3 pedałów.    ,,                                                                                                              
                                             druga muzyka

                                                               


... Oczami Avalon....
- Jakie plany na dziś ? - zapytałam Mitchie
- Idę załatwić nam wejście na imprezę.
- Spoko , ja idę do miasta.
- Więc do zobaczenia wieczorem?
- Tak do zobaczenia.
Nie znam za dobrze tego miasta , ale zawsze mam dobrą orientacje w terenie.
Może i tym razem mi się poszczęści. Weszłam do jakiejś kawiarenki. Usiadłam sobie koło lady.

- Cześć. - powiedział jakiś chłopak
-Mhh. - odpowiedziałam nie mam najmniejszej ochoty z nim gadać
- Nowa ? - zapytał
- Wiesz co nie odzywaj się do mnie.
Wiedziałem,że jest smutny ale go nie zapytam .
- Chcesz wiedzieć czemu jestem smutny ?
Nie odpowiem ,nie odpowiem.
- Dziewczyna mnie zdradziła. - powiedział ze smutkiem w głosie
Wiedziałam co teraz czuje wiedziałam. Zdrada , to najgorsze co może być.
- Chodź pogadamy. - powiedział
Pokiwałam głową , usiedliśmy w jakimś stoliku.
- Może najpierw się przedstwie , Niall.
- Avalon.
Tak zaczęliśmy naszą rozmowę. Gdy był , mniej pedalski i bardziej męski mogła bym z nim chodzić a tak to nie ma mowy. Nie będę go podrywała.
- A ty z kimś jesteś ? - zapytał
- Byłam.
- Co się stało ?
- Mnie też zdradził .
- Przykro mi.
- Mi też był ale teraz się kumplujemy.
- A ty skąd przyjechałaś ?
- Z Ameryki .
- Może spotkamy się jeszcze kiedyś ?
- Nie wiem . Taa.
Tak mi minął dzień. Kurwa co się ze mną dzieje w ciągu 2 dni spotkałam trzech gejów. Dzisiaj ten chłopak nie był ,aż takim pedałem ale na pewno nie świecił pięknością. Jeśli tak dalej pójdzie to ja nie wyrobie.

Ciekawe jaki idą poszukiwania Mitchie.

...Oczami Mitchie...
Odeszłam od Avalon i poszłam przed siebie. Nie za bardzo znałam to miasto ale bywałam tu parę razy więc wiem gdzie odbywają się najlepsze imprezy. Doszłam do budynku w którym odbywa się ta najbardziej szalona i rozkręcona. Przed wejściem była mała budka gdzie trzeba było kupować wejściówki. Oczywiście można to robić tuż przed samą imprezą ale ja wolałam wcześniej żeby miejsc nie zabrakło. Kupiłam je szybko. jedna wejściówka 100 $. Ale co się dziwić w końcu na tą imprezę chodzą sami celebryci. Wróciłam do Hotelu. Avalon jeszcze nie było ale nie muszę się o nią martwić. Ta to zawsze sobie radziła. Zaczęłam przygotowywania. Impreza o 19 a już 16 więc trochę mi zejdzie. Avalon wróciła.
- Gdzie byłaś?- Spytałam.
- W jakiejś kawiarence. Spotkałam jakiegoś chłoptusia  którego dziewczyna zdradziła. Pogadałam z nim trochę i wróciłam. - Usiadła na łóżku i patrzyła jak się maluję- A to malowanie znaczy oczywiście że znalazłaś dobrą imprezę i musimy się szykować no nie ?
-Oczywiście- uśmiechnęłam sie do niej lekko a ona usiadła obok mnie i również zaczęła się malować/
Po chwili makijaż mój i Avalon  był skończony. Przyszedł czas na Ubrania. Ubrałam krótką kremową sukienkę, czarne buty, czarne dodatki i Torebkę również czarną. Avalon ubrała czarną spódniczkę z wysokim zapięciem  i  krótką również czarną bluzkę z zamkiem z przodu. Wyglądała ładnie.  Było tuż przed 19 więc zamówiłyśmy taksówkę. Gdy dojechała wsiadłyśmy i już byłyśmy przed budynkiem. Było pełno ludzi. Przed budynkiem byli ci co palą. Od środka słychać było głośno puszczaną Muzykę.  Gdy wchodziłyśmy, głupki zaczęli gwizdać na nas. Weszłyśmy i zaczęłam tańczyć a Avalon razem ze mną. Tańczyłyśmy jak ogłupiałe gdy przed nami stanęło dwóch chłopaków i przyglądali się nam. Byli trochę... Pedałowaci ? O tak to określenie do nich pasuję.
- Możemy z wami zatańczyć? - Zapytał koleś który miał koszulę w paski. Popatrzyłyśmy po sobie z Avalon  i pokiwałyśmy głowami. A co nam tam. Jeden taniec z obcym mężczyzną nic nam nie zaszkodzi.
Ja tańczyłam z tym mulatem o czarnych włosach a Avalon z kolesiem w paski który Tańczył jak debil ale z czasem dostał wprawy. Mulacik nieźle tańczył i jak mu się przypatrzyłam był dość... Przystojny. Ale wciąż pedałowaty. Nagle pedi zaczął się do mnie przybliżać. Objął mnie w tali i przybliżał jego głowę do mojęj. Nie wytrzymałam dałam mu w pysk i odeszłam do baru czując na sobie jego wzrok. Pewnie gdybym się odwróciła wyglądał by tak O.o. Koleś myśli że może mieć każdą ale myli się. Zamówiłam drinka i siedziałam wypatrując Avalon.  Nagle z nikąd pojawiła się obok mnie.
- I już nie tańczysz z tym pedim ? - Zapytała. Tak dla wyjaśnienia przezywamy pedim każdego kto wygląda jak pedał .
- Nie a ty z tym swoim pedim ?
- Też nie. Zaczął się do mnie dobierać a ja go walnęłam w czułe miejsce- Powiedziała wyraźnie z siebie zadowolona.
- To dokładnie jak ten Mulat. Tyle że ja mu dałam z liścia. - Odpowiedziałam. Avalon również zamówiła drinka. Później kolejnego tak jak i ja. i Znowu, i znowu. Pamiętam tyle że potem  zaczęłyśmy tańczyć a następnie... Urwał mi się film.








piątek, 8 czerwca 2012

DWA

     Bo prawdziwa miłość trwa wiecznie

,,Cieszyłam się że z samego rana mogłam usłyszeć ten głos.''
                                                                                            Pierwsza piosenka                                  
                                                                                          Druga piosenka




...Oczami Mitchie...

Obudziłam się wcześnie rano ale jestem zbyt leniwa żeby ruszyć swój zacny tyłek więc leżałam. Załatwienie dobrego adwokata to dla nas nie problem. Gdy weszłyśmy w " złe strony " zaczęłyśmy zadawać się z kim trzeba. Za pewnie nie wiecie ale Avalon i ja miałyśmy chłopaków. Brada i Nicka. Obaj wysportowani i wielcy,z dużą ilością tatuaży. Chociaż dawno z nimi zerwałyśmy, kumplujemy się. Z pozoru wydają się jak dwa rozwydrzone goryle ale naprawdę są to giętkie nitki makaronu,które można złamać jednym ruchem ręki. Takie dorosłe dzieci. Zawsze nas wyciągają jeżeli główną role gra policja. Wystarczy, że przycisną kogo trzeba i już w mgnieniu oka będziemy miały adwokata.Czasami żałuję,że zerwałam z Nickiem. Nie wiem jak Avalon ale ja go kochałam.Chociaż to taki typek ma on uczucia.Zawsze pomocny i potrafi zadbać o swoją dziewczynę.Jeżeli teraz się spiszę to kto wie może nasze drogi znowu się  ,,złączą'' . Dzisiaj po rozprawie mamy się z nimi spotkać. Dobra koniec rozmyśleń. Nastała rzeczywistość. Spojrzałam na zegarek. OMG ! Już 14 ! Czyli wcale nie wstałam tak wcześnie...
Trzeba się zbierać bo rozprawa już za 1 godzinę. Ciekawe jak ta barbie będzie się tłumaczyć bo my akurat w tej rozprawie nie mamy nic do ukrycia. Zadzwonił telefon.
- Halo ?
- Dzień dobry Mitchie. Widzę że już wstałaś- Usłyszałam sarkastyczny głos Nicka.- Mam dobrą wiadomość. Mamy dla was adwokata i to dobrego. 
- Nick naprawdę nie wiem jak ci dziękować ! - Wstałam jak poparzona i spojrzałam przez okno uśmiechnięta. W sumie nie cieszyłam się z tego że mamy adwokata bo to nic dziwnego. Zawsze mamy go godzinę przed rozprawą. Cieszyłam się że z samego rana mogłam usłyszeć ten głos. Głos Nicka.
- Nie musisz.
- Dla was wszystko!- krzyknął do słuchawki Brad. aż się przestraszyłam o..o Wariat (pozytywny) ;)
- Haah. Dobra to dzwońcie powiadomić Avalon a ja się zbieram. I pamiętajcie. Macie czekać na nas po rozprawie.
- Pamiętamy. To do zobaczenia- powiedział i się rozłączył .
Zaczęłam się przygotowywać. Ubiorę się dziś  elegancko.  Haha.. Ta jasne, już to widzę. Ubiorę się jak zawsze czyli rurki jakiś czarny t-shirt i trampki. Umyłam się, zjadłam śniadanio-obiad i zadzwoniłam do Avalon. Ta to dopiero mnie zaskoczyła. Podobno wstała o 10 o.o  Miała czekać na mnie przed jej domem więc poszłam do niej na piechotę. Spotkałam ją przed taksówką która miała nas zawieść. Wsiadłam do niej a ona zaraz za mną. Ruszyłyśmy. dojechałyśmy dość szybko. Poczekałyśmy trochę przed salą z naszym adwokatem który był niezłym ciachem. ;D Rozprawa się zaczęła. Oczywiście dla sędzi my byłyśmy wszystkiego winne. Miałyśmy zapłacić 1000 zł kary ale nasz adwokat zniżył stawkę do 600 zł. Dobry jest. Przed budynkiem czekali na nas chłopcy. No to czas na zabawę. Opowiedzieliśmy im wszystko i ruszyliśmy w stronę rzeczki. Ległyśmy z Avalon i patrzyłyśmy w niebo. Pomyślałyśmy że nadszedł czas żeby powiedzieć chłopakom że wyjeżdżamy.
-Chłopcy...- Zaczęłam.
- mhm?
- Bo my.- powiedziałam ale popatrzyłam na nich i nagle coś we mnie pękło. Jakie będą wakacje bez tej dwójki?
- Wyjeżdżamy na wakacje do Londynu- dokończyła za mnie Avalon. Dzięki jej za to.
- Ale jak to? Nie możecie tego zrobić !- Zaczął mówić Brad wyraźnie patrząc się na Avalon.
- Ech. To tylko wakacje. Nie przejmujcie się wrócimy- mówiła dalej.
- No tak ale wakacje bez was, to nie te same wakacje ! Mitchie powiedz że nie chcesz jechać!- powiedział tym razem Nick.
- Nic nie mówię. Chce jechać i razem z Avalon już postanowiłyśmy. Trudno. Mamy przecież skypa i różne sposoby komunikacji. Dacie bez nas radę
  Hej tu ja wasza Susi ! :D 1 część dodaje ja a drugą napisze wam wspaniała Verson ! :D Komentujcie ! 




...Oczami Avalon...
Trudno było mi stwierdzić , ale musiałam im to powiedzieć. Smutek w oczach Brada kompletnie mnie dobił. Nie jesteśmy już parą i nie musimy spędzać razem każdej chwili. On ,chyba nie myśli , że  może mnie odzyskać. My nigdy już nie będziemy razem. Zdradził mnie, to bardzo mnie zraniło. Po tym, wszystkim co przeszłam na pewno mnie nie zdobędzie po raz drugi. Z natury jestem osobą słowną i  zawsze , gdy coś powiem to , to zrobię. Mitchie, też ma coś w charakterze na podobę, dlatego tez zostałyśmy przyjaciółkami. Zawsze razem, nigdy osobno.
- Brad, daj spokój nie smuć się kochanie. - powiedziałam czułym głosem, chociaż ostatniego słowa nie chciałam powiedzieć , ale skoro moje usta już to powiedziały to trudno. Chłopak ani drgnął , siedział jak zaklęty.
- Kochanie? - powiedział znacząco Nick i dał mi kuksańca w bok.
- Nic nie wyobrażaj sobie zbyt wiele. - odpowiedziałam mu na to
- Brad, smutek nie jest w twoim stylu. - wtrąciła się Mitchie
- Będziecie mogli nas odwiedzić.... -  kontynuowała swoją wypowiedź
-  ... Ale nie za często - dokończyłam za nią
Na twarzach chłopców pojawiły się uśmiechy. Nasza podróż dobiegła końca. Pożegnałyśmy się z nimi , każda udała się do swojego domku. Rozmawiałam wcześniej z moimi dawcami życia , bez żadnych przeszkód pozwolili mi na wyjazd do Londynu. Dzisiaj właśnie miał się odbyć lot. Wzięłam tylko swoje walizki i byłam gotowa. Papużki mają spotkać się już na lotnisku. Lot z Ameryki do Londynu jest za godzinę.  Moja droga była nudna. Mitchie stała już w umówionym miejscu.
- Co tak długo ?! - wydarła się na mnie
- Nie drzyj się ! - odpowiedziałam
- Co tak długo ? - powtórzyła swoje pytanie
-Ciężkie walizki. - powiedziałam i wskazałam palcem na swoje bagaże. Czas uciekał , a my musiałyśmy iść na odprawę. Szybko się tam udałyśmy . Nie było długo. W końcu mogliśmy udać się do samolotu. Nasze ciała znajdowały się obok siebie.
*** W Londynie ***
Wychodziłam z samolotu , gdy jakiś chłopak na mnie wpadł jakiś kujon. Przypominał mi tego zgniłego Waldusia z Kiepskich.
- Kurwa uważaj ! - wydarłam się na nie go , przez tego pajaca wypuściłam walizki
- Opanuj się dziewczyno. - uspokoił mnie schylił się i zaczął podnosić moje bagaże
- Nie - dotykaj ...Nie rozkazuj mi , wolny kraj - odparł całkowicie wkurwiona 
- Po pierwsze to ty na mnie wpadłaś , a po drugie jestem starszy i wiem co wolno a co nie.
- Nie , no znawca wszystkiego się znalazł .
Mitchie podeszła do mnie bliżej.
- Co się stało ?-zapytała
- Jakiś tatuś na mnie wpadł. - odpowiedziałam
- Nie jestem aż taki stary. - mówił śmiejąc się
- Mówiłeś ,że jesteś starszy. - odpowiedziałam 
- Ale , nie aż tak.
- Daddy co tak długo ? - pytał jakiś chłopak , który zbliżał się w nasze towarzystwo , nie no następny gej
 - A mówiłam ,że tata.  - powiedziałam do Mitchie
-  Laska na mnie wpadła i wybuchnęła  mała kłótnia.- odpowiedział tatuś
- Tylko bez takich. - wtrąciłam się do rozmowy ,  podobizna Jadzi z rodziny zastępczej zaczęła się czerwienić
- A ty co tak się jarasz?- zapytałam
- Uważaj ! Jajka zaraz z niego wystrzelą.  - odpowiedziała za niego Mitchie 
- Liam,  zostawić Ciebie na chwilę a ty już podrywasz - dodała Jadzia
- My i podryw? - zapytała się Mitchie dusząc się śmiechem 
- Wolne żarty . - dodałam zwijając się ze śmiechu
- Lokers weź te balony uspokój bo wybuchną. -dodał Daddy 
- Mitchie gdzie moja opaska? - zapytałam się dziewczyny 
- W torbie. - odpowiedziała
- A po co Ci opaska ? - zapytał Lokers
- Bo zamienię się w kamień , muszę zasłonić oczy . -powiedziałam do chłopaka
- Ja też . -dodała Mitchie
- To ci te One Direction ( czyt. tak jak jest napisane) - kontynuowała
- Nie one direction ( czyt. tak jak jest napisane) tylko one direction ( czyt. normalnie ) - dodał oburzony Lokers 
- Beż różnicy . -powiedziałam
Mitchie zaciągnęła mnie w stronę ewakuacji. Nasze nogi zaczęły iść w stronę naszego tymczasowego mieszkanka. 
- One są zajebiste ! - usłyszałyśmy w  dali głos Lokersa , ale on nieogranięty. Nasze usta nie wytrzymały wydobył się z nich głośny śmiech. 

 
 













( 2 część dodała Verson)