poniedziałek, 24 września 2012

DZIEWIĘĆ



AVALON

Przekręciłam się na bok. Poczułam zimne dreszcze na swoim ciele. Próbowałam otworzyć oczy , ale zaraz sobie przypomniałam ,że lepiej nie widzieć tego koszmaru , który ma zdarzyć się za chwilę. Po chwili jednak je otworzyłam. To co zobaczyłam , ani trochę mnie nie zdziwiło. Ciemne , zimne i straszne miejsce w którym spędziłam ostatnią noc. Wzdrygnęłam się na samą myśl o tym. Drzwi zaczęły się lekko otwierać a ja w swoich myślach prosiłam jedynie o wolność , którą mi zabraną. W drzwiach stał jakiś chłopak , dość młody. Uśmiechnął się do mnie , a ja próbowałam powtórzyć jego czyn jednak wcale mi to nie wyszło. Bardziej to przypomniało grymas, jak po zjedzeniu czegoś kwaśnego.
 - Ubieraj się. – powiedział chrypkim głos po chwili rzucił mi moje ubrania. Pospiesznie się ubrałam. Starałam ogarnąć  co się dzieje. Jednak w moich oczach , jak i głowie można ujrzeć strach i przerażenie . Najgorsze jest to ,że nie wiadomo co się za chwilę wydarzy.
- Wyłaź. – poczułam ,że ktoś mnie popycha. Takim o  sposobem znalazłam się w Sali , którą widziałam jaką pierwszą jak weszłam do tego budynku. W korytarzu nie było nikogo. Chyba ten facio ma teraz straż. Patrzył na mnie uważnie a ja starałam się jakoś opanować. Avalon ogarnij się. Uciekaj ! Ruchem głowy wskazał na drzwi wejściowe , a ja bez chwili wahania wybiegłam z budynku. Obejrzałam się kilka razy za sobą , a potem przyspieszyłam . Biegłam i płakałam , a przy tym strasznie się trząsam.  Do teraz nie mogę uwierzyć , gdzie przed chwilą byłam. To był jakiś obłęd. Po prostu koszmar. Avalon Brown brzydzę się ciebie. Sama z własnej chęci tam weszłam , więc nie powinnam się obrażać ani nic z tych rzeczy. Sama się tam znalazłam bo bałam się własnych starych. Jestem głupia i tyle. Nie doceniałam tego co mam , a teraz znalazłam się tam. Dobrze ,że teraz jestem wolna. Pierwszy raz zobaczyłam jak ważne jest mieć w życiu szczęście. Kocham cię Boże ! Dziękuje ,że dałeś mi kolejną szansę. ! Wypowiedziałam te słowa do nieba. Lekko się uśmiechnęłam , biegłam.  Dotarłam aż pod sam dom chłopaków. Okryłam się bardziej bluzą . Wytarłam zaczerwieniałe policzki i powieki.
- Koszmar. – powiedział Niall gdy skończyłam swoją historię. Wszyscy patrzyli się na mnie jak na zjawę. Jakby bali się mnie bardziej zranić.
-  Nadal nie rozumiem jednego , czemu on to zrobił. – powiedział Liam i zaczął się bardziej zastanawiać.
- Nic i Josh już tutaj jadą. – powiedziała Mitchie , przysiadła się do nos. Zayn dostarczył Mie ciepłej herbaty i rosołu. Z chęcią zjadłam.
- Połóż się , pewnie jesteś wyczerpana. – powiedział Lou , nałożył na mnie kołdrę.
- Tak zrobię.  – powiedziałam , pocałowałam każdego chłopaka w policzek i poszłam się położyć do jakiegoś łóżka
                                                               ~ * ~
Otworzyłam oczy. Spojrzałam na pomieszczenie , w którym się teraz znajdują. Kilka razy zlustrowałam je wzrokiem. W końcu stwierdziłam ,że to sala szpitalna a na łóżku śpi Liam. Więc to był sen. Koszmar. Jeszcze kilka razy popatrzyłam się uważnie. Koło mnie znajdywała się Mitchie i reszta chłopaków.
- Co się stało strasznie krzyczałaś i się kręciłaś. – powiedział Harry gdy już zobaczył , że już nie śpię
- Miałam zły sen.
- To się dało zauważyć.
- Śniło mi się ,że nasi starzy mieli tutaj przyjechać  - spojrzałam na Mitchie – zaczęłyśmy gdzieś biec natrafiłyśmy do jakiegoś klubu. Ty uciekłaś a mnie no złapali i chcieli wywieźć do burdelu. Na szczęście jeden chłopak mnie uwolnił. – powiedziałam
- To był Real. – powiedział Lou patrząc na mnie dziwnie
- Nie , ale przecież. Ja spałam i się obudziłam i no… - wskazałam na Liama
- Znowu trawił do szpitala i znowu z twojej winy. – powiedział Zayn – i tym razem umarł. – złożył ręce jak do modlitwy a ja wybuchnęłam płaczem.

                                                                       ~* ~

- Avalon ! Avalon !! Brown !!!! – zobaczyłam nad sobą Mitchie.
- Więc teraz już nie śpię. – uszczypnęłam się. – Ałł. Nie nie śpię.
- Co się z tobą dzieje ?
-Nie uprawiałyśmy seksu z kim popadnie w jakimś klubie ?
- Nie.
- Nie uciekłam z burdelu.
- Nawet tam nie byłaś.
- Nasi starzy są w Ameryce ?
- Tak , dalej są i nie mają wcale zamiaru przyjeżdżać.
- Liam nie umarł ?
- No coś ty , kompletnie oszalałaś.
- To był sen.
- Tak.
- Na pewno.
- Tak sądzę.
Wybrałam numer rodziców. Przeprosiłam ich i wyznałam wszystko. Jak zwykle mi wybaczyli. Cieszę się. Zadzwoniłam do chłopaków powiedziałam ,że ich nie lubię ale musiałam to zrobić. Zadzwoniłam do mojego eks chłopaka , powiedziałam ,że go kocham jak mojego byłego chłopaka. Cieszę się ,że to były tylko dwa koszmary a nie dwa realium. 

_________________________________________________

hahahahahahhahah ! Ale waz wrobiłyśmy wszystko co tam jest napisane to jest tylko sen . Buhahahhahah !
Verson ♥